W dniu 3 września wojna została wypowiedziana. Dawne życie skończyło się na zawsze
Mieszkańcy Great Thurlow 3 września 1939 roku, jak zwykle w niedzielę, byli w kościele
i tu wysłuchali radiowego przemówienia premiera Neville’a Chamberlaina, który oświadczył,
że Wielka Brytania znajduje się w stanie wojny z Niemcami. Sue Ryder wspomina uczucie głębokiego wstydu, które towarzyszyło jej otoczeniu z powodu braku deklaracji polityków pomocy Polsce, sojusznikowi, napadniętej przez Hitlera dwa dni wcześniej. Braku deklaracji
w wyniku politycznej bierności.
Bierność natomiast była obca Sue –zgłosiła się do pomocy do miejscowego szpitala, a w 1940 roku, po ogłoszeniu powszechnej mobilizacji, do FANY – korpusu pierwszej pomocy pielęgniarskiej. Miała wtedy 16 lat. Po odbyciu trzytygodniowego kursu Sue i jej dwie bliskie, poznane w korpusie koleżanki, zgłosiły się do głównej kwatery SOE – Kierownictwo Operacji Specjalnych. Podpisując ustawę o tajemnicy państwowej trzy młode dziewczyny przekroczyły, nie zdając sobie sprawy, granicę dzieląca dawny, znany świat od nowej rzeczywistości.
Ten dawny świat już nigdy nie miał powrócić.
Cichociemni
SOE miał koordynować opór przeciwko Hitlerowi z udziałem ochotników, członków ruchu oporu okupowanych krajów. To byli cichociemni, a dziewczęta z FANY organizowały ich misje.
Bods – tak ich czule nazywały, nie mieli w sobie brawury na pokaz.
Byli rozsądni, ale z poczuciem humoru, przepełnieni miłością do swoich ojczyzn.
Polaków wspomina Sue jako wesołych i muzykalnych, często śpiewali i tańczyli.
Polacy też, we wspomnieniach Sue, w sposób szczególny obchodzili Boże Narodzenie.
Każda misja cichociemnych była śmiertelnie niebezpieczna. Wielu z nich nigdy nie wróciło
do bazy – jak siedmiu czeskich skoczków, którzy wykonali wyrok na Reinhardzie Heydrichu, protektorze Czech i Moraw. O odwadze cichociemnych i załóg, z którymi latali, opowiadano legendy – byli bohaterami, choć ze względów bezpieczeństwa i wymogów konspiracji, często anonimowymi. Dziewczęta z FANY i Bodsi, świadomi, że wspólne chwile być może są ostatnimi, nawiązywali głębokie przyjaźnie. Przez okres służby Sue Ryder przez bazy przeszło około 300 cichociemnych – jak wspomina Sue Ryder było to 300 pożegnań, podczas których rodziło się poczucie prawdziwych wartości – wiary, lojalności, odwagi i prawdy.
U Sue Ryder pojawiło się poczucie jeszcze czegoś – że kiedyś tym wszystkim bohaterom trzeba będzie wystawić pomnik – żywy pomnik – pomagając tym, którzy stali się ofiarami wojny oraz wszystkim potrzebującym.